Nie ma to jak powrót do ulubionych lektur z dzieciństwa, zwłaszcza, gdy samemu straciło się przepustkę do beztroskiej krainy młodości. I nie ma ku temu lepszej okazji, niż Dzień Dziecka. Bohaterowie książek dla dzieci opierają się upływowi czasu skuteczniej niż skóra pielęgnowana drogim kremem przeciwzmarszczkowym. Mijają lata, a oni, zaklęci na kartach książek niczym pszczoły w bursztynie, lekce sobie ważą "dorosłe" problemy: nie straszne im bezrobocie i kredyty we frankach, nie wiedzą, co to szef-tyran ani bezsenność.
Czy to dobrze, że bohaterowie lektur z dzieciństwa nie dojrzewają razem z nami? Czy to fair, że status książkowego bohatera konserwuje lepiej niż rola czytelnika? A gdyby tak popuścić wodze fantazji i kazać książkowym bohaterom... dorosnąć? Zobaczmy, jaka przyszłość mogłaby ich czekać.
Czy to dobrze, że bohaterowie lektur z dzieciństwa nie dojrzewają razem z nami? Czy to fair, że status książkowego bohatera konserwuje lepiej niż rola czytelnika? A gdyby tak popuścić wodze fantazji i kazać książkowym bohaterom... dorosnąć? Zobaczmy, jaka przyszłość mogłaby ich czekać.