Strony

http://lezeiczytam.blogspot.com/http://lezeiczytam.blogspot.com/p/blog-page_18.htmlhttp://lezeiczytam.blogspot.com/p/o-mnie.htmlhttp://lezeiczytam.blogspot.com/p/kontakt_18.html

30.08.2015

"Jaśnie pan" Jaume Cabré: stołek, teleskop i szafot

Gdyby "Jaśnie pan" był teatralną inscenizacją, do jej wystawienia wystarczyłyby trzy rekwizyty. Stołek (albo drabina, po której aktor wspinałby się na uprzywilejowaną pozycję, a potem spadał z niej z hukiem), teleskop (władcy Barcelony A.D. 1799 oddawali się marzeniom i spoglądali w gwiazdy, ale lubili też podziwiać wdzięki cudzych żon, do czego ten optyczny przyrząd nadawał się doskonale) i szafot (symbol nie tyle sprawiedliwości i kary, co mściwego przypadku i okrucieństwa losu). Niby nic, a w zupełności wystarczy, by odmalować królewskie miasto schyłku osiemnastego wieku i uczynić z niego miejsce kipiące od namiętności, niepoddających się upływowi czasu. 
Zawiązanie akcji w powieści Cabré pozwala sądzić, że mamy do czynienia z kryminałem, przestrzegającym gatunkowych reguł.

23.08.2015

10 książek najlepszych na prezent na każdą okazję

O tym, że książka to dobry pomysł na prezent, przekonywać nikogo nie trzeba. To podarunek uniwersalny, z wielu powodów. Po pierwsze, nie więdnie jak kwiaty, a i tak ładnie pachnie (spróbujcie powąchać druk nowej książki, jeśli nigdy - w co nie uwierzę - tego nie robiliście). Po drugie, wzbogaca duchowo i dostarcza rozrywki (i znacznie częściej, w porównaniu z innymi prezentami, spełnia te dwie arcyważne funkcje jednocześnie). A na dodatek, zwykle kosztuje taniej niż markowe perfumy, chociaż powszechnie wiadomo, że te ostatnie potrafią być świetnym dodatkiem do książki (przy czym książka nie uczula, a perfumy - potrafią).
Co wybrać? Co podarować, gdy zbliża się okazja do wręczania prezentów, a nie chcemy się zgubić między półkami księgarni? Oto mała ściągawka.

22.08.2015

"Drugi dziennik" Jerzego Pilcha, czyli niezwyczajna niecodzienność

Niech Was nie zwiedzie łobuzerskie spojrzenie Autora na okładce. Niech Was nie omami trzymany przez Niego w ręku papieros. "Drugi dziennik" bowiem to, może nie przede wszystkim, ale jednak - zapiski czasu choroby i niepokoju. Czasu rozliczeń z nałogiem. Pytań i podsumowań. Już pierwsze strony są tego zapowiedzią: odwiedziny ducha zmarłego przyjaciela, analiza (zwycięskiej) walki z nikotynizmem, wspomnienie o chorobie wprowadzają w klimat, który, mniej lub bardziej dostrzegalnie, towarzyszy nam do końca książki.
Ale to żadna apokalipsa, raczej oswajanie nieznanego na kartach sztambucha. A i to oczywiście nie wszystko.

21.08.2015

Czy heterotopia to utopia? "Moment niedźwiedzia", czyli o wielkim "być może"

Tworzenie nowych światów, kreowanie alternatywnych rzeczywistości, to przywilej pisarza. Prawo czytelnika - to odrzucić świat zastany i, dzięki literaturze, odbyć podróż do miejsc, które być by mogły, a nie są.
Nowa książka Olgi Tokarczuk, wbrew tytułowi, mogącemu sugerować kontynuację wątków z "Prowadź swój pług przez kości umarłych", nie jest manifestem na rzecz obrony praw zwierząt, chociaż i w niej pojawiają się wątki "pro-animalistyczne" (przykładowo w eseju zatytułowanym "Maski zwierząt"). "Moment niedźwiedzia" to wysmakowany zbiór drobnych form prozatorskich: esejów, szkiców, mini-reportaży i notatek z podróży, publikowanych przez Autorkę w ciągu ostatnich kilkunastu lat, głównie na łamach prasy i Internetu.

19.08.2015

"Fistaszki" albo o tym, dlaczego komiks Schulza to rzecz niekoniecznie dla dzieci

Polska, połowa lat 80-tych. Pokój w M-4, ciemnobrązowa Bonanza, hit wystroju wnętrz rodem z PRL-u. Pośrodku regału stylowy sekretarzyk, a w nim półki z książkami, chronione przed kurzem i ciekawskim spojrzeniem drzwiczkami z drewnianą żaluzją. Między "Panem Tadeuszem" a otrzymaną na zakończenie zerówki "Królową Solą", stoją niepozorne książeczki w miękkiej oprawie. Ich kolorowe okładki przyciągają moje kilkuletnie spojrzenie, ale wnętrze, kryjące czarno-białe rysunki, nie podtrzymuje zainteresowania.
W ten sposób moje dzieciństwo minęło nieskażone "Fistaszkami" (chociaż fistaszki solone, te sprowadzane z zagranicy, w puszkach, jadałam nadzwyczaj chętnie). Szkoda, fakt. Teraz wiem, że byłam wtedy za mała, żeby zrozumieć ten komiks.