Od słowa do słowa - i awantura gotowa. Albo pomysł na nią. A ten zrodził się, jak to pomysły mają w zwyczaju, przypadkiem: na blogu
Pyzy Wędrowniczki. Chodzi o awanturę nie byle jaką -
awanturę o literaturę!
Na pewno znacie to uczucie, gdy po lekturze książki pozostaje niedosyt. Gdy nie ma z kim podzielić się wrażeniami, bo inni nie czytają wcale, albo czytają co innego, albo rozmawiać o przeczytanym nie mają ochoty. Lub nie przeżywają książek tak bardzo, żeby urządzać gwałtowne dyskusje i głośne awantury, a potem obrażać się, gdy nie ma zgody, że
X wielkim pisarzem był, a
powieść Y to arcydzieło! Z takiego poczucia niedosytu, połączonego z pragnieniem emocjonalnej dyskusji o lekturach, powstał zamysł utworzenia blogowego kółka czytelników, którzy marzą o tym, żeby - kulturalnie i z fasonem! - "pokłócić się" o książki.
No właśnie, książki. O które warto - i można - się sprzeczać? O książki złe, kontrowersyjne, literacko nieudane, czy wręcz przeciwnie - o te, które uznano za arcydzieła (a my w skrytości ducha tej opinii nie podzielamy)? Na pewno muszą to być tytuły wzbudzające emocje - bez nich nie ma mowy o porządnej "kłótni". Dobrze, aby były to zarazem tytuły znane, aby jak najwięcej osób miało szansę zelektryzować blogosferę. A co, gdy gusta okażą się zbieżne i książka wszystkim się podoba? Można wtedy "awanturę" zaaranżować: ktoś wciela się w rolę
adwokata diabła i wymyśla argumenty przeciw, nawet gdy jest za. Lub na odwrót. A emocje? Wierzymy, że w ferworze dyskusji można poczuć te prawdziwe. I przy okazji odbyć pożyteczne ćwiczenie dla głowy, a może nawet inaczej spojrzeć na nielubianą książkę/autora?
I jak Wam się podoba? Pomysł jest dopiero w zarodku, ale nadanie mu formy i ostatecznych szlifów to tylko kwestia czasu. Dzielcie się tytułami książek, o które chcielibyście się pokłócić i zgłaszajcie swój udział w "awanturniczym" cyklu blogowym! Od Waszego odzewu zależy, czy wcielimy cykl w życie i odkryjemy, być może, zupełnie inny wymiar czytania - i rozmów o czytaniu. Bibliofile-awanturnicy, łączmy się!
Było już parę blogowych klubów dyskusyjnych, ale większość z nich upadła. Niektóre z niewiadomych mi do dziś przyczyn, bo rozmowy pod nimi liczono w setkach postów, a erudycję interlokutorów w meganoblach, bez mała :P Życzę zatem powodzenia, z chęcią poczytam co mądrzejsi mają do powiedzenia o Literaturze i literaturze :P
OdpowiedzUsuń:D
UsuńLudziom się nie chce rozmawiać, ludzie wolą się kłócić - ta prosta prawda przyświeca idei naszego klubu! ;-) Obiecaj, że na czytaniu się nie skończy i że czasem się z nami posprzeczasz o Literaturę i "literaturkę"!
Nie obiecuję, bo w obliczu oczytania innych, zawsze tracę na animuszu. A nie chciałbym Was moimi niemerytorycznymi komentarzami wybijać z torów kłótni :D
UsuńNiemerytoryczne komentarze potrafią skutecznie podnieść temperaturę otoczenia ;-) Po cichu liczę na to, że ochota przyjdzie sama!
UsuńFajny pomysł;) na pierwszy rzut zgłaszam książkę, o której każdy słyszał, czyli Greya ;D
OdpowiedzUsuńO tym tytule pomyślałam w pierwszej kolejności :D Pod pewnymi względami nadaje się do awantury idealnie, ale jest jedno "ALE". Najpierw trzeba tę książkę... przeczytać ;-)
UsuńPodoba mi się Twój pomysł, lubię takie kłótnie/dyskusje. Chętnie zobaczyłabym w Twoim cyklu „Pochwałę macochy” Llosy. Przeważnie wszyscy wychwalają tę książkę, a mnie ona doprowadza do szału. Kiedy czytam o Lukrecji, robi mi się niedobrze. Lukrecja – obok Izabeli z „Lalki” i Lidii z „Niebłahych igraszek” Söderberga – należy do najbardziej znienawidzonych przeze mnie postaci kobiecych :-)
OdpowiedzUsuńŚwietnie! "Pochwała macochy" to dobra myśl. Można pokłócić się o bohaterów, bo ci są oryginalni, wyraziści i, jak widzę, wzbudzają skrajne emocje. Szelmowska trójka: Lukrecja, don Rigoberto i Fonsito to moje ulubione postaci Llosy. Korci mnie, żeby spytać już teraz, co Cię tak irytuje w Lukrecji, ale się powstrzymam. Może będziemy miały okazję się o nią "pokłócić" :-)
UsuńSkoro w komentarzu wyżej wymieniono Izabelę, od razu napiszę, że chętnie pokłócę się z każdym, kto jej nie lubi. ;) Równie chętnie broniłabym Emilii Korczyńskiej! A - z nowszych i niezwykle popularnych serii - za Sansę to jestem gotowa zginąć. ;)
OdpowiedzUsuńW sumie to o ocenę jakiejś powieści jeszcze się nie kłóciłam, ale często i namiętnie nawracam tych, co mają czelność nie lubić moich ukochanych bohaterek. ;)
Nie mam zbyt wiele argumentów na obronę Izabeli, ale możliwe, że to się zmieni, gdy przeczytam "Lalkę" po raz drugi. W każdym razie, grunt pod awanturę o ukochane/znienawidzone bohaterki robi się coraz bardziej solidny! :-)
UsuńPamiętam dyskusje w "Czytankach Anki", łza się w oku kręci. Rzadkie skrzyżowanie interesujących lektur z kompetencją moderatorki i uczestników. Nic się chyba potem nawet nie zbliżyło do poziomu tych dyskusji, szkoda. Eh... Chociaż jestem realistą to trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że było i minęło. A właśnie: dlaczego minęło? "Czytanki" przecież istnieją, może czas na reaktywację pomysłu?
UsuńMam - mikroskopijną, co prawda, ale jednak - nadzieję, że "Awantura o książkę" sprosta Twoim oczekiwaniom. Może nawet włączysz się do którejś z awantur? W każdym razie pamiętaj, że zawsze się z Tobą chętnie pokłócimy ;-)
Z akcentem na chętnie, czy pokłócimy? :-) No i rozumiem, że mówisz jednak tylko za siebie :-)
UsuńAkcenty rozkładam po równo ;-) I sądzę, że mówię/piszę nie tylko we własnym imieniu!
UsuńTo jeśli tylko będę miał szansę to spróbuję ją wykorzystać :-)
Usuń:-)
UsuńBardzo ciekawy pomysł, będę mu kibicować. W miarę możliwości też chętnie włączę się w takie awanturowanie, chociaż moje tempo czytania jest żółwie, a zaległości mam mnóstwo, więc nie wiem czy wstrzelę się z tytułami. Od siebie mogę zaproponować "Pachnidło", które mi się nie podobało, ale musiałabym pewnie odświeżyć lekturę, żeby znaleźć dobre argumenty :)
OdpowiedzUsuńI już mamy o co się pokłócić - bo ja "Pachnidło" uwielbiam, a zakończenie tej powieści uważam za mistrzowskie :-) Może tak się zdarzyć, że będziesz już znała książki, o które ma się toczyć spór - bo plany są takie, aby w miarę możliwości były to utwory powszechnie znane i równie dostępne :-)
UsuńNo to wytoczyłam ciężkie działo widzę. W sumie uświadomiłam sobie, że bardzo niewiele z "Pachnidła" pamiętam, ale niestety pamiętam, że mi się nie podobało :( Oczywiście inicjatywie kibicuję dalej :)
UsuńJeśli coś mi się nie podobało a propos "Pachnidła", to film na jego podstawie ;-) Spróbuj z innymi książkami Süskinda - jego "Gołąb" i "Historia pana Sommera" to takie króciutkie, niepozorne książeczki, które robią naprawdę duże wrażenie. Może odczarują "Pachnidło" :-)
UsuńFilmu nie widziałam, bo skoro książka mi się nie podobała to na film nie miałam ochoty i chyba słusznie zrobiłam :) Postaram się dać Suskindowi szansę :) A TY o jaką książkę chciałabyś się pokłócić?
UsuńJa? Broniłabym "Ptaszyny" Kosztolányi'ego, książek Stefana Zweiga, Franka McCourta i Jacka Dehnela. Lubię Sienkiewicza (a przynajmniej: kiedyś lubiłam) - jego powieści spotykają się z, nie do końca według mnie zasłużoną, krytyką. Chętnie "pokłócę" się z każdym, kto sądzi, że tzw. współczesna literatura dla kobiet stoi na dobrym poziomie. O twórczość Jane Austen można się pięknie sprzeczać, co pokazał ubiegłoroczny blogowy festiwal "Emmy" :-) Naprawdę, jest się o co kłócić! :D
UsuńCzytając te komentarze, dochodzę do wniosku, że największe pole do popisu zapewni wymiana zdań na temat konkretnych bohaterów literackich, a nie książek jako takich. Taki pan Knightley z "Emmy", na przykład. Dla jednych bohater na wskroś pozytywny i wzór cnót wszelakich, dla mnie - przerysowana, wyidealizowana postać, która (niestety) zdarza się tylko w literaturze...
Niestety nie znam tych pisarzy, oprócz Sienkiewicza oczywiście. Co do literatury kobiecej absolutnie się zgadzam. Zresztą chętnie pokłóciłabym się o sam termin, bo mam wrażenie, że teraz oznacza on po prostu prostą historyjkę o średnio rozgarniętej bohaterce, której życiowym celem jest złapanie faceta :P Niestety "Emmy" też jeszcze nie czytałam, więc nie wypowiem się na temat pana Knightleya.
UsuńTo jest pomysł! Bo raz, że "chic lit" to w większości durnowate historyjki o mało rozgarniętych panienkach, a dwa, że sam termin: "literatura kobieca" przyprawia mnie o gęsią skórkę. To pojęcie jest jak masło maślane - skoro czytelnikami są w większości kobiety, to mówienie o "literaturze kobiecej" jest równie sensowne, co dopisanie na pudełku tamponów, że są one dla pań :D
UsuńCelna uwaga, zresztą mnie bardzo mierzi taki stereotypowy podział, że jak literatura kobieca to miłość, dramaty, rozstania, czyli niby "prawdziwe życie". A jak męska to zbrodnia, powaga, akcja, groza. Nie pamiętam też które wydawnictwo miało/ma serię zatytułowaną "kobiety to czytają". Sama nazwa mnie odrzuca, mimo że niektóre książki wydawały mi się ciekawe.
UsuńTen podział (sam w sobie irytujący) niesie w sobie głębszą, ukrytą informację: kobiety są głupsze niż mężczyźni. Bo interesują się, no właśnie, "zwyczajnym życiem", praniem, sprzątaniem, gotowaniem, dziećmi i - oczywiście - uganianiem się za facetem. A mężczyźni mają na głowie same "poważne" sprawy. Ech. Kiedyś na pewno temat "literatury kobiecej" pojawi się w awanturniczym cyklu!
Usuń"Kobiety to czytają"... - a wystarczyłoby wyrzucić jedno małe słówko: "to" i już mamy inny, całkiem przyjemny tytuł :-)
Tak! Niestety też odnoszę takie wrażenie, że za tym idzie przekaz, że kobiety mają zainteresowana bardzo przyziemne, niewarte uwagi, mało ekscytujące, a co innego mężczyźni. Koniecznie trzeba się pokłócić o "Literaturę kobiecą" :) Racja, hasło "kobiety czytają" brzmiałoby lepiej.
UsuńZ pewnością będę śledzić:)
OdpowiedzUsuńTrzymam za słowo! :-)
UsuńInteresujący pomysł. Ja jak Ola będę śledzić.
OdpowiedzUsuńSuper!
UsuńZ pewnością będę się kłócić :D Mam tylko nadzieję, że pomysł się rozwinie i rzeczywiście będzie miał czytelników i dyskutantów. Z chęcią podłączę się do dyskusji o "Pochwale macochy" - i tu trzymam Twoją stronę ;) Od siebie z pewnością coś dorzucę, choć będę musiała się nad tym nagłowić.
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to cieszy, bo liczyłam na Ciebie! :-) Mam nadzieję, że pomysł "chwyci".
Usuń"Pochwała macochy" ma duże szanse, żeby pojawić się jako obiekt sprzeczki. Na równi z "Lalką" i irytującą panną Łęcką.
Daj, proszę, znać, jeśli wpadniesz na jakiś kontrowersyjny tytuł!
Życzę powodzenia. Wydaje mi się, że w ideę projektu będą wpisywać się powieści Michela Houellebecqa.
OdpowiedzUsuńTo jest myśl!
UsuńJa chętnie. Nawet bardzo.
OdpowiedzUsuńDyskusje takie upadają, bo dyskutowanie o książkach łatwe nie jest i na piśmie czasochłonnym jest. W dodatku w pewnym momencie dyskusje stają się zbyt rozległe dla własnego dobra. Ale myślę, że i tak warto próbować.
Super!
UsuńCzytanie wymaga wysiłku, dyskutowanie o tym, co się przeczytało - również (a kto wie, czy nie większego nawet?). Ale jestem dobrej myśli. Mam nadzieję, że "awanturnicza" formuła takowych spotkań ułatwi zadanie.
Czytałam wpis Pazy o kłóceniu się o literaturze. Czy bym wzięła udział? To zależy od książki i formatu. Mogę się bić za Sienkiewicza i podzielić moją szczerą niechęcią do Żeromskiego.
OdpowiedzUsuńMam podobne zdanie, więc o tych dwóch pisarzy raczej się nie pokłócimy ;-) Format będzie, mam nadzieję, przyjazny, więc liczę na Twój udział!
Usuń"Na pewno znacie to uczucie, gdy po lekturze książki pozostaje niedosyt. Gdy nie ma z kim podzielić się wrażeniami, bo inni nie czytają wcale, albo czytają co innego."
OdpowiedzUsuńZnam świetnie. Bo zazwyczaj nie mam z kim dyskutować. :D Ach ten mój wybór książek. ;)
Chodzę czasem na DKK do biblioteki więc niekoniecznie brakuje mi dyskusji o książkach. Ale jak mamy się o coś kłócić, to polecam jedną z nowości - "Xango z Baker Street" Jo Soaresa. Niestandardowy Sherlock Holmes w Brazylii. Właśnie czytam i chyba tylko widmo kłótni zmusi mnie do przeczytania tej książki do końca. ;)
W takim razie - witam w klubie! Trzeba się będzie przyjrzeć bliżej temu brazylijskiemu Holmesowi (na marginesie: zazdroszczę cierpliwości, ja jej do książek, które mi się nie podobają, nie mam).
UsuńJa niby też nie mam cierpliwości, ale myślę praktycznie. :P Skoro już wziąłem do ręki nowość (a rzadko sięgam po nowości) to doczytam do końca.
UsuńOby wytrwałość została nagrodzona, a książka pozytywnie zaskoczyła Cię na koniec! :-)
UsuńWychodzi na to, że musimy się teraz zastanowić nad formułą, terminem i zabrać się do pracy! :-D
OdpowiedzUsuńNa to wygląda! ;-)
UsuńBardzo podoba mi się pomysł na ten cykl! Pierwszy raz spotykam się z taką akcją. "Amber" McHugh Gail jest to książka, która podzieliła czytelników. Osobiście nie przepadam za tą książką! Autorka wyszła poza określone ramy, ale mnie trójkąt bez dobrego fundament, jakim jest dobra fabuła nie wystarczy. Uważam, że będzie to idealna książka do dyskusji :):)
OdpowiedzUsuńDzięki za sugestię - książki nie znam, ale od czego mamy google'a!
UsuńNo i, mam nadzieję, do zobaczenia/odczytania w którejś z literackich kłótni :-)
Do zobaczenia! :)
UsuńFajny pomysł, będę się przyglądać, a może nawet kiedyś się odezwę (może - bo ja generalnie nie lubię się kłócić, awanturować, spierać, zawsze mi się wydaje, że inni mają rację, a ja się nie poznałam na lekturze).
OdpowiedzUsuńLiczę na to, że się odezwiesz! Można tę całą "awanturkę" potraktować przy okazji jako ćwiczenie asertywności. A poza tym, nasza "awantura" jest w cudzysłowie :-)
Usuń