Chcecie bajki? Oto bajka - dawno, dawno temu, za siedmioma górami i siedmioma lasami, były sobie cztery księżniczki, które żyły długo i... . Nie, happy endu nie będzie, bo to bajka, która życiem się zowie. Jest historią o tristesse imperiale*, opowieścią o fatum, które istnienie jak z bajki w życie prawdziwe zamienia i sprawia, że to ostatnie kończy się zbyt szybko i zupełnie bez sensu.
Helen Rappaport, brytyjska pisarka i historyczka, po raz kolejny wzięła na warsztat prywatne życie rodziny ostatniego cara Rosji, Mikołaja II. W odróżnieniu od jej poprzedniej książki o Romanowach, "Ekaterinburg. The Last Days of the Romanovs", która ukazała się w 2008 roku i nie doczekała się jeszcze polskiego przekładu, "Cztery siostry" nie są historią tragicznej śmierci imperatorskiej pary i jej dzieci, ale opowieścią o ich codziennym życiu: trudnym, naznaczonym przeciwnościami, ale jednak ż y c i u. Decyzja o postawieniu ostatniej kropki na dacie 17. lipca 1918 roku - dniu makabrycznego mordu na Romanowach - była świadomym zabiegiem autorki. Jak sugeruje tytuł (nawiązanie do dramatu Czechowa nieprzypadkowe) i odautorska nota, bohaterem książki są cztery siostry, córki Mikołaja II i carycy Aleksandry, które funkcjonowały dotąd jako bohaterki drugiego planu, zepchnięte nań przez siłę potężniejszą od nich, tę samą, która przedwcześnie wydrze je z rąk życia - historię.
Rappaport wydobywa je z mroków zapomnienia i przywraca tym wyjątkowym młodym kobietom należne im miejsce w panteonie ofiar dziejowej zawieruchy. I oto mamy przed sobą wielkie księżne, tak bardzo ze sobą zżyte, że na określenie swej czwórki używały akronimu "OTMA", powstałego od pierwszych liter własnych imion. Olga, najstarsza z sióstr, to łagodna i serdeczna dziewczyna o nieodpartym uroku, natomiast Tatiana to osoba o silnym charakterze i zdecydowanych poglądach. Wesołą Marię cechowała niespotykana uczynność, najmłodsza zaś, Anastazja, była krnąbrnym urwisem o figlarnej naturze. Choć różne, miały cztery siostry pewne cechy wspólne: wrodzone zamiłowanie do prostoty, chęć niesienia pomocy oraz nad wiek rozwiniętą świadomość własnych powinności. Tym jednak, co najbardziej chwyta za serce, jest ich umiejętność przyjmowania niełatwego losu z pokorą i stoickim spokojem. Obserwujemy je od chwili urodzin aż do przedwczesnej śmierci, widzimy podczas codziennych czynności: zabawy i nauki, pracy w ogrodzie i wakacji spędzanych na jachcie Standardt, podczas pierwszych oficjalnych wizyt u zagranicznych głów państw. Mamy możliwość podejrzeć ich wspólne spacery i wyprawy do teatru ojcem-carem, a także niepokój o oddalającą się matkę - gdziekolwiek się pojawiały i cokolwiek robiły, księżne Romanowe zachwycały pogodą, inteligencją i hartem ducha.
Wbrew obietnicy tytułu, "Cztery siostry" nie traktują wyłącznie o córkach ostatniego imperatora. Opowieść rozpoczyna się wędrówką w przeszłość, która pozwala przyjrzeć się gałęziom genealogicznego drzewa Romanowów. U zarania całej historii Rappaport stawia księżniczkę heską Alix, wnuczkę brytyjskiej królowej Wiktorii, późniejszą imperatorową Aleksandrę, dowodząc tym samym, że interesują ją jedynie przodkowie Romanowów po kądzieli. Bohaterkami "Czterech sióstr" wydają się być nie tylko córki Mikołaja II, ale, szerzej - kobiety, które kochał. Dużo, być może zbyt dużo miejsca poświęcono w książce tragicznej postaci carycy Alicky. Niekiedy to ona staje się bohaterką pierwszego planu, wraz ze swymi dolegliwościami fizycznej i psychicznej natury: rwą kulszową, migrenami, ciągłą obawą o życie ukochanego męża oraz o zdrowie syna, hemofilika Aleksego, zgubną fascynacją Grigorijem Rasputinem, skłonnością do "spoglądania w otchłań" i niemożnością przezwyciężenia antypatii rosyjskiego ludu. Zważywszy na fakt, że istnieje przynajmniej kilka publikacji o ostatniej carskiej parze Rosji oraz o związkach carycy z Rasputinem, rozbudowane wątki z udziałem Aleksandry nie znajdują w "Czterech siostrach" dostatecznego uzasadnienia. To nie tyle zarzut - łatwiej bowiem zrozumieć córki, znając ich matkę - co przyczynek do pytania o powód usunięcia w cień ojca dziewczynek. Szkoda, że autorka nie poświęca carowi tak wiele uwagi, jak jego żonie, tym bardziej, iż naukowcy są zgodni: ostatni imperator Rosji nie był, być może, idealnym władcą, ale z pewnością był kochającym ojcem. Nierównomierne rozłożenie akcentów pomiędzy oboje rodziców sióstr "OTMA" można jednak autorce wybaczyć, zważywszy na pozostałe zalety książki. A jest ich niemało.
Rappaport potraktowała świat ostatnich rosyjskich księżniczek z jubilerską precyzją oraz dbałością o historyczną prawdę. Udało jej się pokazać Romanowów od nieznanej strony, zwracając uwagę na ich skromne i dość zwyczajne życie, dalekie od propagandowego obrazu "krwawego batiuszki" i jego zdystansowanej rodziny. Żeby ożywić przeszłość, Rappaport wykorzystała opracowania historyczne, artykuły z ówczesnej prasy, powstałe po latach biografie, korespondencję rosyjskiego i brytyjskiego dworu królewskiego oraz wspomnienia członków carskiej świty, piastunek i dam dworu. Nierzadko - i właśnie to, obok ilustrujących książkę archiwalnych fotografii, jest w niej najciekawsze - Rappaport pozwala przemówić Romanowom własnym głosem, cytując ich pamiętniki, prywatną korespondencję oraz pełne czułości liściki, jakie siostry wymieniały ze schorowaną matką. Fragment dziennika Anastazji - lista wymarzonych urodzinowych prezentów - dowodzi, że pragnienia sióstr były dalekie od przepychu i blichtru:
"Chciałabym na urodziny małe grzebyki [dla lalek], maszynę do pisania, ikonę Mikołaja Cudotwórcy, coś do ubrania, album do wklejania zdjęć i jeszcze duże łóżko, takie jakie ma Maria na Krymie, i jeszcze chcę prawdziwego psa, i kosz na zabazgrane kartki, jak będę pisać książkę (...), i jeszcze zeszyt do pisania krótkich sztuk dla dzieci, takich, które można odegrać".**
Podobnie lakoniczna notka z dziennika księżnej Olgi - opis wrażeń po pierwszym balu, przedstawia jej autorkę jako zwyczajną dziewczynę, która pragnie cieszyć się młodością:
"Dzisiaj pierwszy raz włożyłam długą białą suknię. O 21.00 był mój pierwszy bal. Otworzyłam go z Kniaziewiczem (generałem - majorem świty). Tańczyłam cały czas aż do 1.00 w nocy i jestem bardzo zadowolona. Było multum oficerów i dam. Wszyscy strasznie dobrze się bawili. Mam 16 lat".***Sześć lat później dziejowa zawierucha odbierze Oldze, jej rodzicom i rodzeństwu dużo więcej, niż szansę na kolejny bal. Przejmujące słowa zapisał w swym dzienniku Mikołaj, wtedy już eks-car, podczas ostatnich miesięcy życia, spędzonych na syberyjskim wygnaniu:
"Wydaje się niekiedy, że nie ma już sił, żeby trwać, nie wiadomo nawet, na co można mieć nadzieję, czego w ogóle pragnąć".****Można książkę Rappaport uznać za historyczny reportaż, można - i tak lepiej chyba - dostrzec w niej morał, że nawet złota klatka nie chroni przed życiem. Historia uczy nie tylko nazwisk i dat. Ta o księżnych Romanowych przypomina, że to ludzie ludziom zgotowali ten los. Czytajmy o niej i opowiadajmy ją innym. Żeby pamiętać.
Rappaport, H. (2015). Cztery siostry. Utracony świat ostatnich księżniczek z rodu Romanowów. Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, Kraków.
Tytuł oryginalny: Four Sisters. The Lost Lives of the Romanov Grand Duchesses
Tłumaczenie: Anna Sak
*[fr.] - imperatorski smutek
**Ibidem, str. 178;
***Ibidem, str. 201;
****Ibidem, str. 424.
Taki kawał historii z przyjemnością bym przeczytała. Zapiszę sobie ten tytuł.
OdpowiedzUsuńZachęcam, tym bardziej, że "Cztery siostry" to coś więcej niż kawał historii - to możliwość podejrzenia prywatnego, codziennego życia córek cara.
UsuńWiesz, książka do mnie przemówiła.
OdpowiedzUsuńZapraszam w wolnej chwili do mnie na konkurs :) Może książka przypadnie CI do gustu :))
Cieszę się i dziękuję za informacje o konkursie!
UsuńMoje zainteresowania jak dotąd kierowały się bardziej na zachód (Francja, Włochy, ew. Anglia). Z dużym zainteresowaniem przeczytałam twoją notkę, która poszerzyła moją wiedzę na temat wschodnich sąsiadów. Ostatnio czytam coraz więcej dzienników, biografii, listów, więc książka wydaje się idealnie trafi w mój gust i nawet to co dla Ciebie jest jej wadą dla mnie zapewne nie będzie, bowiem nie mam tak dużej wiedzy na ten temat, jak Ty. A że o ojcu mniej, to może wynika z tego zamysłu autorki, iż bohaterkami książki uczyniła kobiety. Migreny i rwa kulszowa:) u mnie byłyby migreny i korzonki :) tylko nie muszę się martwić o dziecko, ale za to martwię się o parę innych rzeczy, na które i tak nie mam wpływu.
OdpowiedzUsuńJeśli lubisz dzienniki, listy i historię, to "Cztery siostry" będą strzałem w dziesiątkę. Rappaport wykonała mrówczą pracę, a książkę czyta się świetnie. Ogromnym plusem jest to, że w "Czterech siostrach" mówi sama historia: mamy fragmenty dzienników, korespondencji, wypowiedzi osób z bliskiego otoczenia carskiej rodziny, urywki artykułów z prasy, fragmenty powstałych po latach wspomnień i, na deser, całkiem pokaźny zbiór zdjęć carskiej pary i ich dzieci - tych oficjalnych i całkiem prywatnych.
UsuńTo była moja pierwsza tak obszerna książka o Romanowach, więc trudno powiedzieć, że jestem znawczynią tematu - wcześniej oglądałam filmy dokumentalne i czytałam kilka artykułów. W każdym razie, bardzo mnie historia ostatniego cara Rosji zafrapowała.
Caryca Aleksandra była bardzo nieszczęśliwą kobietą. Myślę, że jej dolegliwości mogły mieć podłoże psychosomatyczne - bardzo przeżywała fakt, że nie może wydać na świat męskiego potomka, wyczekiwanego przez Rosjan następcy tronu. A gdy wymodlony syn się w końcu urodził, okazało się, że ma hemofilię...
Ciekawe zjawisko, że człowiek tym bardziej się martwi, im mniejszy ma na coś wpływu, prawda? Też tak, niestety, mam.
Gdyby moje dolegliwości okazały się mieć podłoże psychosomatyczne- wcale bym się nie zdziwiła. A książkę chętnie przeczytam, zwłaszcza, że czyta się świetnie. To wyważenie ciekawy temat, ilość przekazanej wiedzy z lekkością pióra (to, że się świetnie czyta) to najlepsze rekomendacja.
UsuńFajnie, że Cię zachęciłam - myślę, że książka Cię nie zawiedzie. I dużo zdrowia życzę - na Święta i na wiosnę! :-)
UsuńPrzyznam szczerze, że nie planowałam sięgać po tę publikację, ale może jednak powinnam. Z grubsza znam historię Romanowów, więc może wykorzystam szansę, żeby pogłębić wiedzę. Zaskakujące jak normalne i zwyczajne były wpisy sióstr, nie tego bym się spodziewała.
OdpowiedzUsuńMyślę, że "Cztery siostry" mogłyby Cię zaskoczyć :-) Tak było w moim przypadku, mimo iż przed lekturą również co nieco wiedziałam o Mikołaju II. Poza tym, książkę naprawdę dobrze się czyta - szczegóły historyczne i komentarze odautorskie nie przesłaniają tego, co w niej najważniejsze, czyli opowieści o codziennym życiu carskiej rodziny. Tak, to zaskakujące, jak bardzo, w gruncie rzeczy, było ono zwyczajne...
UsuńNa pewno zwrócę uwagę na tę książkę, mimo że nie miałam jej wcześniej w planach. Chciałabym lepiej poznać carska rodzinę, również dla tej zwykłości :)
UsuńMam nadzieję, że będziesz z lektury zadowolona.
UsuńCiekawostka: wbrew protokołowi, para carska osobiście opiekowała się dziećmi i bawiła się z nimi. Wiesz, myślę, że rodzina carska była jednak niezwykła - z tego względu, że niesamowicie się kochali i wspierali, a to przecież nie zdarza się często...
Tego nie wiedziałam. Faktycznie niecodzienne zachowanie jak na pozycję takiej rodziny. W takich przypadkach częściej słyszy się o intrygach, morderstwach i innych strasznych rzeczach, więc świetnie, zdarzały się wyjątki :)
UsuńMożliwe, że podświadomie wiedzieli, że nie nacieszą się zbyt długo sobą i dziećmi i przeczuwali, że ciąży nad nimi fatum... Całe zło przyszło do nich z zewnątrz. Rappaport nie pozostawia wątpliwości: to była bardzo kochająca się rodzina.
UsuńNawet nie wiedziałam, że powstała książka o księżnych Romanowych. Będę miała ją na uwadze.
OdpowiedzUsuńJest już od jakiegoś czasu - ukazała się u nas w październiku ubiegłego roku. Polecam!
UsuńBroniłam się przed tą książką. Wyobrażałam sobie pełne szczegółów zakończenie... Ale przekonałaś mnie. Takie potraktowanie sprawy do mnie przemawia. A rzeczywiście w opracowaniach dotąd najwięcej uwagi poświęcano carowi, więc teraz autorka ukazała życie na dworze z kobiecej strony. Będę pamiętała o tym tytule.
OdpowiedzUsuńOstatnie dni Romanowów oraz szczegóły dotyczące ich śmierci Rappaport przedstawiła w swej poprzedniej książce, tej, która - o ile mi wiadomo - jeszcze nie ukazała się po polsku. W "Czterech siostrach" jest wyłącznie ich życie, co, rzecz jasna, nie znaczy, że to książka łatwa, bo i życie takie nie było... Czyta się świetnie, detal historyczny nie przytłacza.
UsuńAutorka zaznacza, że nie będzie w "Czterech siostrach" roztrząsać pogłosek o rzekomym ocaleniu Anastazji i carewicza Aleksego (pojawiły się takowe wkrótce po ich śmierci - różne osoby zaczęły podawać się za cudem ocalałą najmłodszą księżną). I słowa dotrzymuje: dostajemy 100% faktów, sporo z tzw. pierwszej ręki. Warto!
Genialna ksiazka ktora zajmuje honorowe miejsce na mojej pólce.
OdpowiedzUsuńKilka dni temu na TVP Kultura emitowano film o Romanowach - również godny polecenia. Pewnie będą powtarzać.
Usuń