Strony

http://lezeiczytam.blogspot.com/http://lezeiczytam.blogspot.com/p/blog-page_18.htmlhttp://lezeiczytam.blogspot.com/p/o-mnie.htmlhttp://lezeiczytam.blogspot.com/p/kontakt_18.html

20.04.2016

Długie życie w krótkiej formie: "Niewierność nad wiernościami. Aforyzmy i mała proza" Andrzej Coryell

Chodzą słuchy, że ponoć nie boli i że jest przyszłością narodu. Myślenie, bo o nim mowa, polega na produkcji myśli, a te, wiadomo, bywają różne: przykre i pozytywne, natrętne i złote, logiczne i abstrakcyjne, makabryczne i samobójcze. Dziś ceni się myśli krótkie - zwięzłe formy, skąpo ubrane w kilka słów zaledwie, które trawi się szybko między jedną Pilną Sprawą a drugą. Aż dziw, że w świecie, w którym czas to pieniądz, a szybciej znaczy więcej, aforyzmy stanowią jedynie margines książkowych publikacji. Tę rynkową lukę wypełnia kolekcja sentencji Andrzeja Coryella pod przewrotnym tytułem "Niewierność nad wiernościami". Jej autor, człowiek wielu talentów: prozaik, malarz i rzeźbiarz, udowadnia, że krótka forma nie zawsze jest synonimem fraszki i błahostki.

W "Niewierności nad wiernościami" autor zaskakuje rozmachem tematów, które ubrał w aforystyczne ramy. Mamy tu, między wieloma innymi, tematycznie pogrupowane myśli o życiu i śmierci, o czasie, wszechświecie, piekle i raju, duszy i ciele, młodości, starości, przeszłości, przyszłości, o wojnie i pokoju, o erosie i miłości oraz - jakżeby inaczej - o kobietach i mężczyznach. Są rozdziały o wysokim ładunku surrealizmu, jak te o zasłonach bytu, ludożercach i krokodylach, ale i fani realizmu nie powinni być rozczarowani, bo znajdą tu krótkie myśli na temat postaci o historycznej i mitologicznej proweniencji (Święty Augustyn, Cezar, Homer, Odyseusz i Penelopa). Same tytuły rozdziałów prowokują do (u)śmiechu, a nawet jeśli okaże się, że nie nadajemy z autorem na tych samych humorystycznych falach, to przyznać trzeba, że mało kto zna aforyzmy o... czterech literach, stopie życiowej, dziwakach czy o sardynkach i szprotkach.
Zainteresowanie życiem we wszystkich przejawach i filozoficzno-poetyckie inklinacje to znaki rozpoznawcze Coryella-aforysty i cecha wspólna sentencji prezentowanych w tym wcale niekrótkim zbiorze. Nieważne: zmarszczki czy sumienie, koty czy meandry ludzkiego przeznaczenia, we wszystkich odsłonach autor puentuje rzeczywistość z dociekliwością i dowcipem. Choć to nie humor prowokujący do rubasznego chichotu, a raczej smoliście czarny dowcip, kryjący przypuszczenia o mrocznej naturze świata. Widać go, gdy Coryell pyta:
"Ile dioptrii ma oko Opatrzności?" [1],
lub gdy własne oko mruży i i stwierdza, że
"Dla śmierci nie istnieje martwy sezon". [2]
Jest bystrym obserwatorem rzeczywistości, tej codziennej, widzialnej, ale i tej, której dostrzec bez szkiełka nie sposób. Celuje w zadawaniu retorycznych pytań i stawia znaki zapytania tam, gdzie nie ma odpowiedzi.
"Należy trzymać się litery prawa. Tylko której?" [3],
docieka nie bez przyczyny, albo pochyla się z troską nad paradoksem życia, rzucając:
"Jak nie współczuć ślepym Narcyzom?" .[4]
Konstrukcja tych maksym oparta jest na błyskotliwych grach słownych i zabawie w skojarzenia, polega na szukaniu - i znajdowaniu - podobieństw i przeciwieństw. Te leksykalne zabiegi widać choćby w stwierdzeniach:
"Ślepy los ma sokoli wzrok" [5],
"I rodzaj męski, i żeński bywa nijaki" [6],
"Najlepsze są pocałunki językoznawcy" [7],
"Dla gęsi pisarz jest najdziwniejszym kolegą po piórze" [8],
czy
"Najdłuższy cień to cień wątpliwości".[9]
Słowne igraszki, zawsze zgrabnie i z wdziękiem podane, kryją sens głębszy niż pięknie skonstruowana fraza. To dwa w jednym - są jak jajko, które, nie dość, że samo w sobie bliskie perfekcji, kryje w środku niespodziankę. Coryell - ten liryczny i ten ironiczny - przez ponad trzysta stron nie ustaje w wysiłku serwowania czytelnikowi krótkich, jednozdaniowych piłek, namawiając go do wyjścia poza utarte myślowe schematy. Podobnymi cechami odznacza się zawarta w tym tomie "mała proza": to dłuższe niż aforyzmy, ale wciąż zwięzłe w formie  - choć nie w treści - refleksje, pełne namysłu nad człowiekiem i zrozumienia dla jego kondycji:
"Naraz zdumieni odkrywamy, że zestarzeliśmy się: wczoraj młodsi od bohaterów naszych ulubionych książek, teraz zrównaliśmy się, nie - przegoniliśmy ich wiekiem. To, co wydawało się trudno osiągalne, jest już poza nami. Teraz już wiemy: oni pozostaną tacy, jacy byli, kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy. Wkrótce, jeśli czas pozwoli, przerośniemy i powieściowych starców, a wtedy po raz ostatni zamkniemy księgę o nas samych".[10]
Tak, Ania z Zielonego Wzgórza i Anna Karenina pozostaną wciąż te same, zastygłe w bursztynie pomiędzy okładkami książek, a ich czytelnicy podążą dalej, wzdłuż osi czasu, której kierunek biegnie w jedną, wiadomą stronę. Aforyzmy z "Niewierności nad wiernościami", choć odmierzone na jeden kęs, są pełnowartościowym literackim daniem, pożywką dla myśli i odżywką dla ducha. To strawa uniwersalna, dieta dla każdego, którą można zabrać na wynos, żeby na języku przeżuć, w głowie poobracać i wyobraźnię obudzić. Po co? Jak odpowiada sam autor w aforyzmie na temat aforyzmów (!):
"Aforyzmy nie prostują niczyich dróg, ale je nieco oświetlają".[11]
O ilu długich, grubych tomiszczach można to samo powiedzieć?
Coryell, A. (2015). Niewierność nad wiernościami. Aforyzmy i mała proza. Oficyna Wydawnicza ATUT, Wrocław.
[1] Ibidem, str. 22;                       [2] Ibidem, str. 35;
[3] Ibidem, str. 81;                       [4] Ibidem, str. 295;
[5] Ibidem, str. 46;                       [6] Ibidem, str. 123;
[7] Ibidem, str. 253;                     [8] Ibidem, str. 263;
[9] Ibidem, str. 337;                     [10] Ibidem, str. 266;
[11] Ibidem, str. 271.

14 komentarzy:

  1. Miałam okazję czytać i również mam o tej książce jak najlepsze zdanie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to godna uwagi rzecz! Szkoda tylko, że - jak widzę - mało znana... Czyżby Polacy nie mieli duszy aforystów? ;-)

      Usuń
  2. A ja niestety będę marudzić, bo jakoś nie przepadam za aforyzmami. Nie umiem tego logicznie umotywować, po prostu tak już jest :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie marudź, te są naprawdę fajne! ;-) A na marginesie - szkoda, że nie znasz przyczyn tej antypatii. Ciekawie byłoby dowiedzieć się, co do aforyzmów zniechęca.

      Usuń
    2. Hehe, postaram się ogarnąć :)
      Nie wiem naprawdę. Nie lubię poezji, nie przepadam za aforyzmami, po opowiadaniami rzadko sięgam. Taka jestem trochę monotonna.

      Usuń
    3. A widzisz, ja natomiast od tak zwanego "zawsze" lubiłam różne "złote myśli" i celne, acz krótkie spostrzeżenia. Pewnie dlatego mam kolekcję takowych, spisywanych z różnych książek - niedawno zaczęłam dziesiąty notes :-) Ale aforyzm to, tak czy inaczej, dodatek - daniem głównym niezmiennie pozostaje mięsista, wspaniała proza!

      Usuń
    4. Także należę do czcicielek celnych spostrzeżeń, a te w dodatku zawierają element humorystyczno-ironiczny. Także lubię sobie wypisywać takie złote mądrości.Ile w nich uniwersalizm.

      Usuń
    5. Takie ironiczno-humorystyczne spostrzeżenia lubię najbardziej :-) Chociaż w moich notesach jest również sporo myśli smutnych, poruszających. W niektórych książkach znajduję jedną, może dwie myśli warte zapisania, a w innych (to przypadek rzadszy) - całe mnóstwo. Może trzeba się tymi cytatami na blogach podzielić?

      Usuń
    6. Oczywiście, że trzeba, pewnie większość z nich nam umknie dość szybko, ale może się trafi jedno, czy dwa, które przejmiemy jako swoje.

      Usuń
    7. Skoro tak, to może odkurzę te archiwalne notesy i pomyślę o jakimś okolicznościowym wpisie, pełnym złotych myśli :-)

      Usuń
  3. A ja pierwszy raz o niej słyszę. Muszę nadrobić zaległości :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wydaje mi się, że tego typu aforyzmy mogłyby się świetnie sprawdzić jako uzupełnienie kartek z kalendarza - na każdy dzień wybrana sentencja. Natłok tego typu maksym, zebranych w jednej książce trochę mnie... przytłacza :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam taki kalendarz z aforyzmami na każdy dzień tygodnia, miesiąca i roku ;-) Jeśli chcieć przeczytać "Niewierność nad wiernościami" na raz, na jedno-dwa posiedzenia, to rzeczywiście, ilość sentencji może przytłoczyć. Ale można przecież książkę potraktować jak kalendarz - codziennie otwierać na wybranej stronie i dawkować złote myśli pojedynczo :-)

      Usuń